Otworzyłam szeroko oczy i stanęłam
między nimi. Wiedziałam do czego jest zdolny mój brat. Znam jego przyszłość i
wiem jakim był człowiekiem zanim nasi rodzice się poznali.
- Demi, odsuń się- powiedział
popychając mnie delikatnie- Tym razem ci odpuszczę, ale uważaj bo następny
razem tak nie zrobię- wysyczał Zayn. Wziął mnie za rękę, gdy już mieliśmy
odchodzić, Harry musiał oczywiście wtrącić swoje trzy grosze.
- Do zobaczenia, Piękna.-
wymruczał.
- Grabisz sobie Styles- Zayn puścił
moją rękę i szedł w kierunku Harrego. Momentalnie ten leżał na ziemi. Wymierzył
mu dwa ciosy pięścią w twarz, jednak w porę go zatrzymałam. Wyszliśmy z budynku
wiedziałam, że jest wściekły rozpoznałam to gdyż jego oczy pociemniały, a
mięśnie się napięły. Postanowiłam go jeszcze bardziej nie wkurzać i się nie
odzywać.
- Co to kurwa było Demi?! Zostawiam
cię na chwilę a ty się całujesz z gościem, którego w życiu na oczy nie
widziałaś!- upss to się wpakowałam.
- Nie wiem. Po prostu tak wyszło. A
poza ty to on zaczął a nie ja!- wiem że się o mnie boi, ale ja nie mam pięciu
lat!- To się już nie powtórzy, okej?- uspokoiłam go. Wiem, że to co zaszło było
głupie, ale z jednej strony podobało mi się. Loczek miał coś w sobie takiego,
iż nie można mu się oprzeć. Zasmuciło mnie to, gdyż nawet mnie nie znał. Nie
wiedział kim jetem, jaka jestem i tak po prostu mnie pocałował. Nigdy nie
chciałam być jednorazowa. Zawsze chciałam się zakochać, czuć się kochaną.
Dzielić moje serce z tym, który mnie pokocha.
- No już dobrze- przytulił mnie do
siebie- to co... idziemy do Starbucks'a na wielki kawał ciasta czekoladowego
oczywiście aby uczcić moje małe zwycięstwo?- zaproponował.
- Dobrze, ale jak kupisz mi dwa
kawałki ciasta- targowałam się jak małe dziecko. To trzeba przyznać.
- Demi daj spokój nie umiesz się
targować przecież wiesz jak to się kończy- powiedział śmiejąc się. Pewnie miał
na myśli ostatni raz gdy musiałam zapłacić na buty wyższą cenę niż bym miała
zapłacić na początku. - No dobra kupie ci te dwa kawałki ciasta, ale później
się nie dziw jak do samochodu nie wejdziesz- zażartował na co oboje się
śmialiśmy.
*POV
ZAYN*
W kawiarni świetnie się bawiliśmy,
gadaliśmy o moim występie i różnych pierdołach. W mojej głowie cały czas
widziałem obraz Harr'ego całującego moją księżniczkę. Z jednej strony wyglądała
na przerażoną, a z drugiej na zadowoloną. Wiem wiem nie obronie jej przed
wszystkim po prostu nie chce żeby była zraniona... kurwa gadam ja mój ojciec.
Jednak ona jest moją malutką siostrzyczką i nikt nie będzie się do niej
dobierał.
Popatrzyłem na nią. Jest piękna. Ma
długie kręcone brązowe włosy, przez jej ciemne oczy można zobaczyć wszystko.
Więc nie dziwię się, że tylu facetów nie może oderwać od niej wzroku. Zostawiając
ją na chwile samą jest w niebezpieczeństwie.
- Zayn, jestem zmęczona wracajmy do
domu.- kiwnąłem głową twierdząco. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 23.52.
Jak ten czas szybko leci.
- Twoja prośba jej dla mnie
rozkazem- pomagając jej się ubrać.
- Zazza, nie podlizuj się-
próbowała brzmieć karcąco jednak wiedziałam, że się uśmiecha. Znam ją dopiero
dwa lata, a wiem o niej praktycznie wszystko. Gdy jechaliśmy autostradą, a moja
siostrzyczka zasnęła, wróciłem myślami do dnia w którym ją poznałem:
*2
LATA WCZEŚNIEJ*
- Zayn pamiętaj co ci mówiłem-
ostrzegł mnie tata i wyszedł otworzyć drzwi. Z korytarza dobiegł dźwięk
pocałunków i kobiecych głosów. Wkurzony tym wszystkim założyłem słuchawki i
kierowałem się do mojego pokoju gdy usłyszałem:
- Mhmmm.... To ty jesteś Zayn,
tak?- spytałam dziewczyna młoda dziewczyna głosem pełnym jadu. Wtedy już jej
nie lubiłem.
- Oh... czyżby to moja kochana,
nowa siostrzyczka?- zapytałam z sarkazmem. Na moje słowa zrobiła wściekłą minę
i już miała mi coś powiedzieć gdy do pokoju weszli rodzice.
- Oo! No wiedzę, że się już
poznaliście- powiedział mój tata z uśmiechem.
- Taa... można tak powiedzieć- wycedziła cały czas patrząc na
mnie. Spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem na co tylko wzruszyłem ramionami i
ponowienie założyłem słuchawki na uszy. Gdy nowe "współlokatorki"
wypakowały walizki usiedliśmy do stołu w "rodzinnej" atmosferze.
Zazwyczaj jedliśmy z tatą pizzę czy jakąś chińszczyznę. Teraz żeby zrobić na
nich wrażenie tata kupił wytrawne danie. Spojrzałem z uniesionymi brwiami na
niego, a on tylko skarcił mnie wzrokiem.
- Więc. Gdzie jest twoja mama Zayn?- spytała Demina. Wszyscy
zamarli albo ona nie wiedziała, albo robiła to specjalnie. Wstałem głośno
rzucając sztućcami w talerz i poszedłem do siebie. Rozglądając się po pokoju
wróciło mnóstwo wspomnień z nią. Mój wzrok skupił się na gitarze, którą kupiła
mi mam na moje czternaste urodziny. Usiadłem na łóżku trzymając gitarę i
zacząłem grać naszą ulubioną piosenkę. Tak mi jej brakuje. Teraz gdy jej nie ma
cały dom wydaje się taki nudny, ponury. Zamknąłem się w sobie to jej stracie
nawet wszystkie relacje z tatą przepadły. Po tych wspomnieniach położyłem się
na łóżku i odpłynąłem do krainy Morfeusza.
*POV DEMI*
Gdy Zayn po moich słowach wyszedł zarobiło mi się głupio. Pewnie
jest to dla niego drażliwy temat. Nie miałam ochoty na jedzenie, więc bez słowa
poszłam do "swojego" pokoju. Był naprawdę ładnie urządzony, ciemne
ściany, wielkie łóżko i osobna łazienka. Po obejrzeniu pokoju poszłam do
łazienki. Strumień ciepłej wody sprawiał, że się całkowicie odprężyłam. Byłam
zmęczona dlatego ubrałam się w luźną bluzkę i krótkie spodenki. Położyłam się
na łóżku analizując cały dzień doszłam do wniosku, że pogodzę się z
Zayn'em i mam nadzieje zacząć całą znajomość od początku.
*POV ZAYN*
Obudził mnie trącanie w ramie i cichy szept Demi.
- Zayn. Boję się- co ona tu robi?! Jednak nic nie mówiąc odkryłem
kołdrę, żeby położyła się obok mnie.
- Czego się boisz?- spytałam zaciekawiony. Odwróciła się przodem
do mnie, aby spojrzeć mi w oczy.
- Paula.- powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
- Jakiego Paula?
- Z poprzedniej szkoły. On się do mnie dobierał i ....i groził.-
widziałem w jej oczach przerażenie, więc ją do siebie przytuliłem.
- Ciii... jesteś bezpieczna. Nie pozwolę, aby coś ci się stało-
gdy po moich słowach oczy robiły się jej mokre jeszcze bardziej ją przytuliłem.
Po chwili milczenia spytała:
- Zayn?
- Tak?
- Co dzisiaj przy stole powiedziałam nie tak?- zapytała. Cicho
westchnąłem na to pytanie.
- Moja mama zginęła...
- Przykro mi jeśli nie chcesz mi mów- przerwała
- Miałem 5 lat. Jechaliśmy we dwójkę samochodem, ja byłem z
tyłu na foteliku, a mama prowadziła. Uderzył w nas samochód. Nie zdążyła nic
zrobić, nieszczęśliwie uderzyliśmy w bok od strony kierowcy. Miała cała głowę w
kwi. Krzyczałem: mamo! mamo! obudź się! Odpiąłem się i przeczołgałem sie do
niej. Miałem wtedy stary plasterek na kolanku, więc go odkleiłem i przykleiłem
mamie na głowę. Nie chciał się trzymac przez dużą ilość krwi. Nie wiedziałem
czemu nie chce się przykleić. Przytuliłem ją. Przeraziło mnie, że była zimna.
Płakałem jak dowiedziałem się, że nie żyje. Obwiniałem siebie, bo plasterek się
nie trzymał, głupie nie?- Nic nie powiedziała tylko spojrzała na mnie ze łzami
i przytuliła się do mnie. Płakała w moją klatkę piersiową, a mi spadały
pojedyncze krople łez. Gdy już oboje byliśmy wykończeni płaczem, usłyszałem jej
delikatny głos.
- Zayn?
- Hymm?
- Przepraszam za dzisiaj. Zacznijmy jutro od nowa- powiedziała
- Dobrze Dem. Śpij już. - oznajmiłem i natychmiast zasnąłem
wtulony w Demi.